W Ogólności

Gazetka Uczniów III Liceum Ogólnokształcącego im. Marynarki Wojennej w Gdyni

Wywiady

Wywiad: Wyrypa ze Smokiem

Tym razem spotykamy się z Panem Michałem Szczyptańskim, który jeśli nie uczy akurat geografii lub nie wychowuje młodzieży w internacie, znajduje się na wyrypie – podróżując daleko lub nieco bliżej. Wyrypa, to wg Słownika Języka Polskiego wycieczka lub wędrówka. Słowo jest często używane przez ludzi podróżujących po górach na nartach bądź pieszo. Oznacza wędrówkę wyczerpującą, niekoniecznie trzymającą się przy tym szlaków bądź konkretnych planów. Nauczyciel znany w naszej szkole pod pseudonimem Smok zgodził się odpowiedzieć na pytania uczniów. 

Redakcja: Kto wpadł na pomysł, żeby założyć Wyrypiarzy? 

Pan Michał Szczyptański: Dwie osoby w tym samym czasie i niezależnie od siebie – obecny dyrektor Kosakowski i moja skromna osoba.  

R: Jak to się stało? I skąd właśnie pasja podróżowania? 

MS: Strasznie trudne pytanie, chyba nie znam na nie odpowiedzi. Dawno temu, kiedy sam jeszcze byłem uczniem naszej szkoły, czułem wewnętrzną potrzebę, żeby jeździć na wyrypy i dlatego założyliśmy tenże klub turystyczny. 

R: Skąd się wzięło imię Smok i od kiedy go Pan używa? 

MS: Używam go mniej więcej od czasów założenia Wyrypiarzy w 1984 roku. Zostało nadane przez kolegów z klasy, uczniów z korytarzy tej tu szacownej szkoły.  

R: Pana rejestracja samochodowa też nosi to Pana nadane imię. 

MS: Tak, jest w obecnym samochodzie, a i w starszym też miałem. 

R: A co robi Pan w czasie wolnym, tak tylko dla siebie? 

MS: Co może robić osoba uzależniona od podrózowania? Dla mnie w jamie jest za ciasno 🙂 Jeżeli tylko mam czas wolny, to staram się go spożytkować bardzo turystycznie. 

R: Kim zostałby Pan, jeśli nie nauczycielem? 

 MS: Haha, jeśli nie nauczycielem to mógłbym zostać kierowcą autokaru, który jeździ z wycieczkami po różnych dziwnych krajach świata. W ten sposób można podróżować i pracować jednocześnie.

R: Bez czego nie mógłby pan żyć, a z czego mógłby Pan w życiu zrezygnować? 

 MS: Nie zrezygnowałbym z czasu wolnego, bo dzięki niemu mogę jeździć w ulubione i nowe miejsca. A zrezygnować to mógłbym z niezliczonych rzeczy, w tym z wielu obowiązków związanych z pracą w szkole. 

R: Na jakim instrumencie i z jakimi efektami próbował Pan grać? 

MS: Próbowałem na wielu, ale poza instrumentami perkusyjnymi można tak poważniej wymienić gitarę. Sprawdza się nie tylko przy ognisku i w schroniskach. Na wyjazdach jest wielu utalentowanych instrumentalistów, ja najwyżej śpiewam. 

R: Jaka jest Pana ulubiona potrawa i jaki zabiera Pan na swoje wyprawy prowiant? 

MS: Potrawa… lubię kuchnię węgierską. No i lubię oczywiście próbować kuchni regionalnej odwiedzanych terenów. Prowiant na wycieczki… tradycyjnie – to co można na poczekaniu odgrzać i łatwo się nie zepsuje, albo zjeść bez podgrzewania. Kiedyś były dobre konserwy turystyczne, ale jest cała masa innych produktów, które można targać ze sobą w plecaku.  

R: Dokąd była Pana ulubiona wyprawa? 

MS: To tak właśnie z wyprawami jest, że liczy się towarzystwo i nie jest najbardziej istotne dokąd tylko z kim. Ważne żeby była fajna atmosfera. Wtedy znajdzie się coś fajnego, gdziekolwiek by się nie było. Choć są też miejsca, które człowieka nie interesują lub nawet denerwują.

c.d. nastąpi w krótce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *