Poezja: Grzyby, słowa i wyzwolenie
Tren ku chwale grzybów
O straszne, biedne grzyby,
Pływając w wodzie, wyglądają zza szyby,
Potem za sprawą ludzkiej męki,
Będą cierpieć na patelni męki.
A były takimi rosłymi okazami,
Cieszyły się złotymi jesieniami.
Gdyby choć grzybiarz ponury
Wyciął z leśnej runy,
Ale nie! wyrwał brutalnie,
Zasmucił cały las bezpodstawnie.
O nieszczęsne prawdziwki suszone!
O zapomniane rydze mrożone!
Na nich tylko panierka,
Bez broni, w kapeluszu rozterka,
Na próbę ognia je wystawiono,
Z masłem do walki zmuszono,
Szlachetnością smaku się wsławiły,
Ale ostatecznie: wysmażyły.
Wszystkie jeże lamentują,
Pieśni tęsknoty wyśpiewują.
Jedyne pocieszenie, że to nie katusze,
Jakie cierpią borowikowe kapelusze.

Słowo
I
Wyrzeknięte wykrzyknięte
Poszło w świat
Dziecko krnąbrnego rozumu
Potomek nieuważnych ust
II
Zrodzone bezprecedensowo
Jak żart co był
Bardzo nie na miejscu
Albo
Zdrajca co o świcie
Uszedł z życiem
Niesłusznie darowanym
Bo powróci znów
III
Odziane w żelazną
Obelgę uzbrojone zaostrzonym
Akcentem wyrusza na mocy
Głupoty by na skrzydłach
Plotki dotrzeć do tego
Którego serce przeszyje
IV
Bo takie ono jest
Gorsze niż miecz
Ran nie widać
A boli mocniej
V
I żadne inne
Tego nie zmieni
Żadne nie naprawi
Żadne nie uzdrowi
VI
Dobra nowina
Dla zgorzkniałych
Dusz

Się wyzwolicie
I kiedyś się zbudzisz
Z letargu półżywych,
Własne czyny ujrzysz
Bez soczewek cudzych.
Wtedy, gdy poczujesz,
Co gra w Twoim sercu,
Dopiero zrozumiesz:
Jesteś w dobrym miejscu.
Już nie będą Twoje
Beznadziei żale.
Osiągnięcia swoje
Docenisz w ich chwale.
Choćby nie pragnęli,
Jak ptak będziesz wolny,
Żywi i umarli:
Od nich wyzwolony.
