W Ogólności

Gazetka Uczniów III Liceum Ogólnokształcącego im. Marynarki Wojennej w Gdyni

PoezjaSztuka

Poezja: ocena, maskarada i tytuł

ocena

to nie był dobry wiersz
bo czy zrobił coś w życiu dobrego?
czy w życiu swoim coś zrobił?
czy żył? 

może miał niepoukładane rymy
tak, rozczochrane i słowa nieuczesane
spacje jakoś źle postawione 
i cały jakiś taki strasznie zachwiany 
a jego sens chyba nie był zbyt pewny
a na pewno niejednoznaczny…

po prostu za dużo myślał 

i brakowało w nim porównań, parabol
nie słyszał nigdy o żadnej  personifikacji
bo nie uważał na lekcji polskiego
onomatopeją naśladował jedynie pustkę
ale apostrof umiał słać dużo 
które wyglądały bardziej jak oksymoron
sam nie wierzył, że pisał to słowo…


a to był po prostu wiersz
po co oceniać czy dobry, czy zły

tania maskarada 

kaptur na głowie 
z twarzą bez uśmiechu
zakrytą, niewidoczną
jak nerwowe ruchy nóg 

nie przypominają pląsów 
a może miały być tańcem 
nijaka muzyka 
bez rytmu 

już nawet nie ma stukania
mimo głośnego gwaru 
półsłowa, półrozmowy, półśrodki
ćwiartka uczucia 
a reszta została skazana na pióra 

barwne stroje?
raczej szara bluza 
pokryta wielkim a nic nieznaczącym logo
zwykłe jeansy
może niebieskie a dalekie od błękitu nieba
znoszone adidasy 
i znowu wiele znosząca głowa 

to widać 

co w środku?
co wewnątrz?
pod maską 

zawartość ukryta….

ciekawy tytuł

nic dwa razy się nie zdarza,
a jednak wciąż te same błędy.
i nie ma nic nowego pod słońcem,
lecz pod księżycem świat bywa zmienny…

czasami gdy świat się wygraża,
to znikam, widząc wciąż te przybłędy,
wiążąc spokojnie gdzieś koniec z końcem,
po cichu pragnąć sławy gehenny…

i tak życie trochę słońcem, księżycem 
świeci blaskiem swym ciemno-jasnym…
dziś widzisz szczyt, jutro depresję,
by podróżować swym tchnieniem własnym…

niezapisanym gardzę zeszytem,
bez uwag tych z długopisem krasnym…
tutaj, gdzie każdy ma własne pretensje,
stoję pod słońca podnóżem ważnym…

ono, dziś wschodnie, potem zachodnie
przebywa z dala widziane trasy…
te, co spacer, są inne przelotnie,
zmieniam te same zło-dobre pasy…

ono codziennie tak  s a m o t n i e
czarnym ostrzem w zielone lasy,
a potem śpi w tym swym twardym śnie…
i co? –

i znowu nic pod słońcem dwa razy się
nie zdarzy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *