W Ogólności

Gazetka Uczniów III Liceum Ogólnokształcącego im. Marynarki Wojennej w Gdyni

NaukaPoradyŻycie

Kto wie ten wie: Placebo – dlaczego działa?

Pan Wright umierał na raka. Lekarze, którzy wypróbowali wszystkie możliwe kuracje, rozkładali ręce i radzili pacjentowi pożegnać się z bliskimi. On jednak dowiedział się o istnieniu nowego, eksperymentalnego leku zwanego Krebiozen i był przekonany, że uratuje mu życie.

Gdy otrzymał pierwszą dawkę leku, Pan Wright był przykuty do łóżka i walczył o każdy oddech. Trzy dni później, radośnie krążył po oddziale żartując z pielęgniarkami – jego guzy zmniejszyły się o połowę. Po kolejnych dziesięciu dniach terapii Krebiozenem, został wypisany ze szpitala. Żaden inny pacjent poddawany kuracji tym lekiem nie wykazywał oznak poprawy.

Dwa miesiące później, prasa zaczęła negować skuteczność Krebiozenu, a Pan Wright miał nagły nawrót choroby. Gdy powrócił do szpitala, lekarze zaproponowali mu nową, ulepszoną wersję Krebiozenu, którą pacjent z entuzjazmem przyjął, nieświadomy faktu, że tym razem otrzymał dawkę leku niezawierającą ani miligrama substancji aktywnej. 

Poprawa nastąpiła nawet szybciej niż za pierwszym razem i Pan Wright opuścił szpital. Kilka miesięcy później, seria badań ujawniła, że Krebiozen nie działa, a Pan Wright umarł w ciągu kilku dni.

Wyjaśnienie? Placebo.

Choć środowisko naukowe spiera się o dokładną definicję placebo, to nie ulega wątpliwości, że w najprostszej postaci jest to po prostu tabletka, najczęściej z cukru, ewentualnie zastrzyk soli fizjologicznej, mający na celu sprawienie pozorów aktywnego leczenia. Jest ono powszechnie stosowane w grupach kontrolnych badań klinicznych, żeby sprawdzić skuteczność leków z substancją aktywną. 

Tabletka cukrowa udająca lek w imię nauki sama w sobie wydaje się niegroźna i nieskomplikowana. Problem pojawia się jednak, gdy okazuje się, że działa ona tak dobrze, jak pigułki zawierające faktyczne substancje aktywne. 

W jednym z badań okazało się, że stan pacjentów cierpiących na depresję i przyjmujących placebo poprawił się na przestrzeni sześciu tygodni, tak samo jak pacjentów na prawdziwych antydepresantach. Po dalszych badaniach stwierdzono nawet, że zmiany w aktywności konkretnych obszarów mózgu obu grup były niemal identyczne. Ewidentnie więc placebo może skłonić mózg do samodzielnego wykonania zmian potrzebnych do zmniejszenia objawów depresji (zwiększenia aktywności kory przedczołowej i zmniejszenia aktywności hipokampa), za które zazwyczaj są odpowiedzialne substancje aktywne antydepresantów.

Podobnie zdaje się funkcjonować mózg pacjentów cierpiących na Parkinsona. Jedną z metod kontrolowania objawów tej choroby jest przeprowadzanie “udawanej” operacji, polegającej jedynie na otworzeniu i zamknięciu czaszki chorego. Choć nie dochodzi do żadnej ingerencji chirurgicznej w mózgu, “operacja” skutkuje wzmożonym wydzielaniem dopaminy i zmniejszeniem objawów choroby Parkinsona, takich jak drżenie rąk.

Potocznie, działanie efektu placebo sprowadza się do stwierdzenia, że jeśli bardzo się czegoś chce i bardzo się w to wierzy, to się to spełni. Co ciekawe, to pozornie absurdalne stwierdzenie nie mija się wcale z prawdą. Eksperci twierdzą, że przy podawaniu placebo, zmieniają się, lub wzbudzają się oczekiwania, które bezpośrednio przekładają się na zmiany zachodzące w organizmie. To znaczy, że gdy pacjent, który usłyszał że dostanie silny lek przeciwbólowy otrzymuje tabletkę z cukru, oczekuje że ból się zmniejszy, więc ból się zmniejsza.

Ale w jaki sposób do tego dochodzi? Okazuje się, że oczekiwania, na których opiera się cały efekt placebo, są wzbudzane w mózgu przez procesy uczenia się. Może być to coś tak prostego, jak informacja słowna “będzie cię mniej bolało”, która, zwłaszcza wygłoszona przez osobę zaufaną (lekarza), skutkuje oczekiwaniem. Obecnie prowadzone są również badania mające na celu udowodnienie, że nawet wspomnienie wcześniejszego doświadczenia (na przykład połknięcia tabletki) jest wystarczające do uzyskania odpowiedniej reakcji organizmu. 

Potwierdzeniem tej teorii byłby fakt, że osoby cierpiące na Alzheimera reagują na leki przeciwbólowe słabiej niż osoby zdrowe. Demencja odbiera wspomnienia wcześniejszych doświadczeń z lekami, więc pacjenci nie oczekują konkretnych skutków.

Wyobraźmy sobie czterech pacjentów – A, B, C i D. Wszyscy zgłaszają podobny ból o podobnym natężeniu, więc otrzymują taką samą dawkę morfiny. Wszyscy pacjenci mają przekonanie, że morfina to lek, który wyjątkowo skutecznie uśmierza ból.

Pacjent A miał w przeszłości kontakt z morfiną i został poinformowany, że właśnie tą substancję otrzymał, zatem jego oczekiwania odnośnie skutków przyjęcia leku są wysokie, a co za tym idzie – ból znika niemal całkowicie. Morfina zadziałała na tą osobę bardzo skutecznie.

Pacjent B również był kiedyś leczony morfiną ale tym razem nie powiedziano mu, że to właśnie ją otrzymuje. Jego mózg, “kojarzy” formę podania i działanie leku z przeszłości, więc pacjent B odczuwa ulgę w bólu, choć efekt jest słabszy niż u pacjenta A.

Pacjent C nigdy wcześniej nie był leczony morfiną, poinformowano go jaki lek otrzymał oraz jakie są skutki jego działania. Dzięki świadomemu oczekiwaniu na działanie leku, ból zelżał, ale ze względu na brak wcześniejszego doświadczenia pacjenta C z morfiną, efekt nie był tak silny jak u pacjenta A.

Pacjent D nigdy wcześniej nie przyjmował morfiny, a personel medyczny nie powiedział mu, że teraz podano mu ten lek. Nie ma on zatem żadnych oczekiwań, więc podana morfina działa na niego słabiej niż na pozostałych pacjentów.

Podsumowując:

Wie, że otrzymuje morfinęNie wie, że otrzymuje morfinę
Miał kontakt z morfinąA – silne działanie morfinyB – morfina działa, ale słabiej niż u pacjenta A
Nie miał kontaktu z morfinąC – morfina działa, ale słabiej niż u pacjenta AD – morfina działa najsłabiej wśród badanych

Placebo stoi także za naszym przekonaniem, że czerwone pigułki są silniejsze. Wybierajcie więc czerwoną tabletkę i poznajcie jeszcze więcej równie niesamowitych historii:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *