Opowiadanie: Przeszczep mózgu
Zaczęła słuchać jazzu, mimo że całe życie była zagorzałą fanką heavy metalu. Nawet Ala, starsza siostra, która zwykle nie zwraca na nią uwagi i rzadko przychodzi w odwiedziny zauważyła, że Nadia się zmieniła. Rzeczywiście coś było inaczej. Cudem była już Ali obecność w szpitalu, kiedy powiadomiono ją o okropnym wypadku siostry włącznie z urazem czaszki i ciężkimi komplikacjami. Co prawda Ala mieszka blisko, ale jest niechętna jeśli chodzi o regularne utrzymywanie kontaktu. Wstąpiła tylko na krótko, pogłaskała Nadię po włosach i już z oddali utrzymały przez chwilę kontakt wzrokowy.
14. grudnia, co za dzień – pomyślała Nadia. Pamięta jakby ten pogrzeb ojca był dziś. Przed jej oczami przemknęła drewniana trumna, łzy matki, brat Jakub stojący tuż obok. Dziwne, że po tym niezwykle bolesnym dniu – dzisiejszy jest tak spokojny – myśli Nadia. Ale chyba rzeczywiście najlepiej będzie po prostu zapomnieć lub wspominać go tylko po cichu…
Nadia odbiera telefon od przyjaciółki. „Tak, tak, wiem, zaraz się widzimy, gdzie dokładnie chcesz się spotykać?”. Najlepsza przyjaciółka wyciągnęła Nadię na łyżwy. Pierwszy raz od wypadku robi coś trochę bardziej niebezpiecznego. Nadia nie jest wybitnie wysportowana, ale dała się przekonać na łyżwy w okresie świątecznym. Uważa chodzenie w koło na śliskim, lodowatym podłożu za bezsens, ale przynajmniej porozmawia sobie z Sarą.
Czasami, kiedy jest sama ze swoimi myślami, coś Nadię zajmuje. Doznaje dziwnego uczucia, pragnienia. Zawsze chciała mieć kogoś bliskiego, osobę z którą mogłaby rozmawiać o wszystkim, zwierzyć się z czegokolwiek, ale przecież… nie rozumiem – zastanawia się Nadia. Dziewczyna czuje w sobie zmieszanie i nieprzyjemną obcość. Przecież mam Sarę, a z Alą też nie jest aż tak źle. Gdybym naprawdę potrzebowała pomocy zrobiłaby dla mnie wiele.
Ten dźwięk…metalowej łyżwy na gładkim lodzie. Aż ciarki przechodzą jak przy nieco większej prędkości niepewnie hamuję bokiem. Nagle przypominają się Nadii wyrywki jakiegoś obrazu. Niepełne obrazki, dawne wspomnienia krążą w jej myślach. Widzi jakby przed oczami czyjąś wystawioną rękę. Bierze ją swoją dłonią i leci do przodu razem z niewidoczną osobą u boku, zaliczając po drodze piruety i ostry zakręt. Napełnia ją dziwne, nieznajome uczucie szczęścia. Aż się uśmiechnęła, ale nie rozumie dlaczego. Nagle zauważa, że Sara coś mówi, „Co?” – Nadia próbuje usłyszeć przez tłum, śmiech i głośną muzykę lodowiska.
Żeby wypełnić czas Nadia poszła z Sarą na zakupy. Idą między sklepami mijając witryny spożywcze, odzieżowe, z zabawkami. Pełno tu zapachów, perfum ludzi przed i za nimi, mydlarnia, restauracja – tworzą razem ciekawą mieszankę – myśli Nadia. „Chodźmy coś zjeść, jestem taka głodna. Patrz, tu jeszcze nie byłyśmy” – Sara kieruje przyjaciółkę w stronę restauracji. Jaki przyjemny zapach, co to było… – Nadię znowu ogarniają tajemnicze wspomnienia. Jakub siedzący obok niej w salonie i rozmawiający z kimś. Tak, to było kiedy sąsiadka nas zaprosiła na ciasto – przypomina sobie. Jeszcze teraz pamiętam jej mocny perfum, który wypełniał cały pokój. Jest też okno, a na zewnątrz piękne bezchmurne niebo i zielony las. U nas zawsze jest tak szaro, a wieżowce przy ulicy jeszcze bardziej przytłaczają – myśli dalej Nadia. Niewytłumaczalne uczucie…co się dzieje? To przecież nie moje wspomnienia! Nie mieszkałam przy lesie, choć jak można by zapomnieć panią Nowak i jej miłe odwiedziny co tydzień? „Nadia, chcemy tu wejść?”. „Co? Aha, tak możemy spróbować” – odpowiada Sarze.
Nadia leży wiosną na trawie. W końcu jest na tyle ciepło żeby rozłożyć koc i zrobić piknik w parku. Sporo osób też tak pomyślało i wyszło na spacer. Niektórzy grają w piłkę. Jak na początek wiosny park był pełen ruchu. Nagle jakaś melodia zwraca uwagę Nadii. Gdzieś z prawej strony gra piosenka, która po raz kolejny zaczyna się od nowa. Jest to miś, którym bawi się dziecko i, po wysłuchaniu nagranej melodii, ściska go ponownie, żeby jeszcze raz zaśpiewał. Nagle…wspomnienie z przedszkola – Nadia przypomina sobie małe krzesełka wokół stołu, okrągły dywanik. Siedzi z misiem. Nela? Tak miał na imię? Nie pamiętam już – zastanawia się Nadia. Ta melodia, tym razem uczucie melancholii, tęsknoty, ale skąd, do czego? Pustka, nie pamiętam.
Tata ma mnie zaraz odebrać, muszę się zbierać – zdaje sobie sprawę Nadia. Zaczyna zwijać koc i pakuje jedzenie. Szkoda, taka ładna pogoda, a Ala nie chciała ze mną wyjść – myśli. Nadia już przywykła, że jej o 10 lat starsza siostra Ala ma własne życie i nie ma czasu spędzać z nią poniedziałkowego popołudnia. Jak przyjemnie byłoby mieć rodzeństwo w moim wieku – rozmyśla Nadia. Nie czułabym się zawsze taka samotna. Po wypadku i przeszczepie mózgu wszystko się zmieniło. Na szczęście mam Sarę, zaraz do niej zadzwonię – myśli.
