Wywiad z Panem Piaskiem
Pan dr Dariusz Piasek, którego każdy zna i lubi zgodził się udzielić wywiadu, w którym zadaliśmy mu pytania zarówno o nauczanie, koło turystyczne, czas wolny i zainteresowania. W tym artykule dowiecie się jak wygląda Bractwo Poszukiwaczy Pereł od podszewki i punkt widzenia Pana Piaska na kilka tematów.
Redakcja: Co spowodowało, że pracuje Pan w naszej szkole?
Pan prof. Piasek: Zadecydował o tym przypadek. Skończyłem w 1999 roku studia, szukałem pracy, a ponieważ moja nauczycielka z technikum pracowała w naszej szkole i wiedziała, że Pan Dyrektor szuka nowego nauczyciela historii, dała mi o tym znać. Zgłosiłem się i tak zostałem historykiem w Trójce.
R: Co Pana skłoniło, aby założyć Bractwo Poszukiwaczy Pereł?
P: Założyłem BPP jesienią 2000 r., czyli niemal zaraz po rozpoczęciu pracy, a zainspirowałem się moim nauczycielem – nazywaliśmy go Wodzem, który prowadził koło turystyczne w mojej szkole średniej. Pomyślałem, że jest to dobry pomysł, aby miło i pożytecznie spędzać czas z uczniami poza szkołą, realizując przy okazji swoją pasję podróżowania i zwiedzania zabytków.
R: Czy czuje Pan konkurencję między BPP a Wyrypiarzami?
P: Myślę, że BPP i Wyrypiarze różnią się przede wszystkim grupą docelową. Ja konsekwentnie trzymam się Polski, a Wyrypiarze głównie wyjeżdżają za granicę, chociaż kiedyś wraz z p. Szczyptańskim zrobiliśmy wyprawę na Łotwę i Litwę śladami Polski przedrozbiorowej. Po drugie my skupiamy się na historii i zabytkach, a Wyrypiarze bardziej na geografii i rozrywce. Tak więc raczej uzupełniamy się, a nie konkurujemy.
R: Czy mógłby się Pan z nami podzielić najniebezpieczniejszą historią z wyprawy?
P: Nie tyle niebezpieczną, co zabawną. Kiedy jechaliśmy pociągiem z Radomia do Szydłowca wyszedłem do toalety, a w niej przez przypadek uruchomiłem alarm. Potem biegałem po pociągu, żeby ten alarm wyłączyć, a w tym całym zamieszaniu zapomniałem, że niedługo wysiadamy. Wychodzę z toalety, patrzę przez okno i widzę moją grupę, która daje mi rozpaczliwe znaki stojąc na peronie, a pociąg właśnie odjeżdża! Oczywiście nie zdążyłem wyjść z pociągu, pojechałem na następną stację, wróciłem innym pociągiem i spotkałem się z wycieczką w umówionym miejscu.
R: Jak zostać Strażnikiem św. Graala i jak wygląda pasowanie?
P: Należy pojechać z nami na 28 wypraw „w przeszłość”, niezależnie od tego, czy to krótki wypad weekendowy, czy wakacyjny obóz wędrowny. 28 ponieważ na średniowiecznym Graalu z Walencji jest właśnie tyle pereł. Pasowanie odbywa się w jakimś wyjątkowym miejscu, np. zamku albo pałacu. Podczas pasowania jest oczywiście przysięga, są inni członkowie bractwa, w tym starsi strażnicy (nasi absolwenci), wspólne ucztowanie i zwiedzanie. Do tej pory pasowałem 22 strażników, tak więc jest to wyróżnienie wyjątkowe.


podczas pasowania Łukasza z IV h na zamku w Działdowie (XII 2023)
R: Dlaczego pasowani mają na sobie albę podczas uroczystości?
P: Wszystko musi być na pasowaniu wyjątkowe, dlatego aby przyszli strażnicy mieli jakiś odświętny strój kupiłem kiedyś białą albę. Ja również mam oficjalny strój Szefa BPP, który dostałem od uczniów. Jest to szary, długi płaszcz z pięknym haftem naszej muszli – średniowiecznego symbolu pielgrzymowania.
R: Czy lubi Pan wchodzić w dyskusje z uczniami?
P: Lubię i mam wrażenie, że uczniowie też lubią dyskutować ze mną.
R: Po czym najbardziej zapamiętuje Pan uczniów?
P: Najszybciej zapamiętuję te towarzyskie, otwarte i gadatliwe osoby, które zabierają głos na lekcji. No i oczywiście najbardziej kojarzę uczniów, którzy jeżdżą na wyprawy. Czasami robią się z tego prawdziwe przyjaźnie, które trwają wiele lat po wyjściu ze szkoły.
R: Co sądzi Pan o klasie 2P?
P: Nie będę ukrywał – jest to jedna z najtrudniejszych klas, jakie miałem, grupa około 30 bardzo żywiołowych chłopaków i tylko jednej dziewczyny. Szczerze mówiąc, czasami mam ich dość, ale z drugiej strony to młodzież bardzo inteligentna, chętna do rozmowy, myśląca, no i chyba jakoś tam na swój sposób mnie lubią.
Ciąg dalszy wywiadu wkrótce…
