Najwyższa góra Gdyni
Roch Sobczyński i Franciszek Berezecki
Gdynia obfituje w wiele miejsc, które mogą poszczycić się znaczną wysokością, mierzoną względem poziomu morza. Niemal każdy mieszkaniec Gdyni zna takie zakątki miasta jak: Kępa Redłowska (90,8 m n.p.m.), Kępa Oksywska (83 m n.p.m.), Kamienna Góra (52,4 m n.p.m.). Od lat krąży po mieście mit, według którego wspomniana Kamienna Góra jest najwyższym punktem w Gdyni. Jednakże rzeczywistość jest zupełnie inna, gdyż w dzielnicy Dąbrowa (południowo- zachodnia część Gdyni) znajduje się wał moreny czołowej o wysokości 205,7 m n.p.m. Jest to oczywiście Góra Donas, będąca genius loci dla miłośników jazdy na rowerze oraz pieszych wędrówek. To najwyższe wzniesienie w mikroregionie Moreny Chwaszczyńskiej, zbudowane z różnorodnych osadów polodowcowych, takich jak piaski, gliny zwałowe i głazy narzutowe. Góra Donas jest również najwyższym punktem na terenie Trójmiasta. Na samym szczycie tego wzniesienia znajduje się wieża telekomunikacyjna, z tarasem widokowym dla odwiedzających.


Najdawniejsze dzieje Góry Donas od zawsze owiane były tajemnicą. Najwyższy szczyt okolicy, dominujący nad pobliskimi dolinami, wydaje się znakomitym miejscem do powstawania warownego grodu. Na obecnym terenie Gdyni znajdowały się wszak osady ludzkie nawet ponad 1000 lat p.n.e. (kultura oksywska, groby skrzynkowe w Chyloni). Jednak z nieznanego powodu ludzie przez wieki stronili od tego konkretnego wzgórza. Okolica zaludniona była już od XII wieku, jednak pierwsi ludzie zasiedlili podnóże góry dopiero w 1801 roku i wcale nie byli to rdzenni mieszkańcy, lecz osadnicy niemieccy z Wirtembergii. To oni nadali miejscu nazwę Dohnasberg. Nie mieszkali oni jednak na samym wzniesieniu, ale na bagnistych obszarach wokół niego. Na szczycie umiejscowili tylko cmentarz ewangelicki. Podczas epidemii cholery w Wielkim Kacku, która miała miejsce w latach 1831-1835 i ponownie w 1871 roku, na cmentarzu prawdopodobnie znajdowała się też zbiorowa mogiła dla ofiar zarazy.



Wioska, która również nazywana była Dohnasberg, powoli rozwijała się, będąc administracyjnie mocno rozczłonkowaną. Na zaborczych mapach niemieckich widać grupki gospodarstw porozrzucanych wokół zalesionego szczytu „Dohnas-B. 205,6” obok których dopisano odpowiednio „Colonie Quatschin” – Kolonia Chwaszczyno, „zu Vitzlin” – do Wiczlina, „zu Krückwald” – do Krykulca (nieistniejąca już wieś obok Witomina) czy „zu Gr. Katz” – do Wlk. Kacka. Rocznik statystyczny prowincji Westpreußen podaje, że w 1905 roku Dohnasberg liczył aż 211 mieszkańców. Między rokiem 1909 a 1912 pojawiła się w Dohnasberg szkoła. Była to czteroklasowa, ewangelicka szkoła podstawowa dla niemieckich dzieci, które po ukończeniu tu nauki kontynuowały ją w polskiej szkole w pobliskim Wiczlinie, co potwierdza opinię, że między lokalnymi Kaszubami i wirtemberskimi osadnikami nie dochodziło do napięć ani konfliktów.


Współczesna historia Góry Donas na dobre rozpoczyna się jednak z nastaniem roku 1945. Po udanym przełamaniu Wału Pomorskiego w rejonie Mirosławca, Armia Czerwona ruszyła z zachodu na najpotężniejszą twierdzę niemiecką nad Bałtykiem – Gdańsko-Gdyński Rejon Umocniony. Liczące niemal milion żołnierzy oddziały 1. i 2. Frontu Białoruskiego stanęły naprzeciw 250-tysięcznej załogi dobrze uzbrojonych, fanatycznych, wspieranych ogniem potężnych krążowników oraz pancerników Kriegsmarine i okopanych na gorączkowo budowanych dniami i nocami potężnych, żelbetowych umocnieniach, żołnierzy Wehrmachtu. Najważniejszym punktem niemieckiego oporu na przedpolu Gdyni była właśnie Góra Donas.
Przygotowania zaczęły się zbyt późno. Hitlerowcy zdążyli otoczyć wzgórze czterema liniami okopów, a na szczycie ustawili bunkry. Pod osamotniony szczyt Rosjanie podeszli 15 marca 1945 roku nie dając Niemcom czasu na połączenie Góry Donas z resztą gdyńskich umocnień. Pozycje niemieckie obstawiły kompanie elitarnego 366. pułku grenadierów oraz batalion piechoty Kriegsmarine. Obroną dowodził 29-letni Oberstleutnant (podpułkownik) Schewe, który na froncie wschodnim raniony był już 12 razy. Pierwszy atak Rosjan został dosłownie zmieciony z powierzchni ziemi przez ostrzał z ciężkiego krążownika „Prinz Eugen” i ciężkich niszczycieli. Tego dnia okręty wystrzeliły niemal 25 tysięcy pocisków. Ze znajdującej się na szczycie góry centrali artyleryjskiej, przez całą bitwę precyzyjnie korygowano ostrzał prowadzony z morza i sąsiednich wzgórz, co potęgowało ogromne straty wśród atakujących. W nocy kilkukrotnie większe, wspierane przez czołgi, siły radzieckie przypuściły kolejny szturm i, okupiwszy to kolejnymi stratami, wypchnęły Niemców z pierwszej linii umocnień po brutalnej walce wręcz.
Kolejny dzień i noc upłynęły na okrutnych bojach o kolejne transzeje i 17 marca Niemcy bronili się już na ostatniej, czwartej linii okopów, której pozostałości do dziś opasują szczyt wzgórza. Tu dowódca niemiecki został raniony jeszcze dwukrotnie – po raz trzynasty i czternasty w tej wojnie – i nie był w stanie już dowodzić. Zastąpił go major Windschugel, który o 21:00 potwierdził przez radio obecność 366. pułku na Górze Donas i najprawdopodobniej była to ostatnia wiadomość wysłana przez obrońców. Godzinę później dowództwo 2. Armii przyznało mu Krzyż Rycerski, a po kolejnej godzinie, podczas następnego ataku rosyjskiego, Windschugel zginął.
Niemcy bronili się jednak jeszcze do rana 18 marca, kiedy to na wzgórze wjechały, długo przez nacierających wyczekiwane, ciężkie działa pancerne SU-152. Bunkry niemieckie zostały rozerwane ogniem odłamkowo-burzącym i trzystu żywych jeszcze obrońców góry podjęło decyzję o kapitulacji. Droga do Kacka, Brodwina, Witomina i Gdyni została straszliwym kosztem odblokowana, ale nie był to jeszcze koniec wojny dla Dohnasbergu. Gdy niemieccy obserwatorzy ze wzgórz otaczających dzisiejszą Dąbrowę zauważyli czerwony sztandar ustawiany na szczycie, cała góra po raz ostatni pokryta została ogniem niemieckich krążowników.
Po wojnie, większość potomków niemieckich osadników postanowiła wyjechać do Niemiec. Ewangelicki kościół w Małym Kacku rozebrano, a ostatni pochówek na cmentarzu na szczycie Góry Donas miał miejsce w 1945 roku. Nazwa Donas ostała się tylko dla szczytu, natomiast wsi ujednolicono nazwę jako Kolonia Chwaszczyno. Wkrótce na wschodnim zboczu góry zaczęła powstawać nowa dzielnica Gdyni – Dąbrowa, której część znajdująca się na stoku wzgórza nosi do dziś nazwę Kolonia. Administracyjnie w skład miasta Gdyni Góra Donas weszła wraz z Dąbrową w 1973 roku. W maju 2005 roku oddano do użytku wieżę telekomunikacyjną o wysokości 70 metrów z tarasem widokowym na wysokości 26,5 metra.
Dziś Góra Donas jest popularnym miejscem wycieczek pieszych i rowerowych. Na szczyt prowadzą dwa szlaki piesze: czarny i „Trójmiejski” żółty. Turystów przyciąga głównie wieża zapewniająca znakomitą widoczność na Wysoczyznę Koleczkowsko-Gniewowską i Zatokę Gdańską, a w pogodne dni widać z niej nawet Kosę Helską i Wyspę Sobieszewską. Dawny cmentarz również przyciąga amatorów aktywnego wypoczynku. Obecnie większość grobów popada w zapomnienie, jednak niektórzy okoliczni mieszkańcy dbają o porządek na cmentarzu, czego dowodem jest ustawiony tam nowy krzyż. Dawne pole bitwy i pozostałe po wojnie linie okopów działają natomiast jak magnes na pasjonatów militariów, którzy przeszukują ziemię pod kątem pozostałości sprzed osiemdziesięciu lat.

Góra Donas jest nie tylko Mekką dla trójmiejskich miłośników spacerów ze wspaniałymi widokami, ale również ekologów. Stoki wzniesienia pokrywa swoim zasięgiem aż sześć użytków ekologicznych („Leśne Bagno”, „Długa Łąka”, „Bazyliowa Łąka”, „Staw na Dąbrowie”, „Turzycowe Błoto” i „Torfowy Moczar”), kilkanaście stawów, kilka rozległych mokradeł, a cały szczyt jest zalesiony. Choć od przybycia osadników z Wirtembergii minęły już 124 lata, jedynymi mieszkańcami Góry Donas pozostają tylko flora i fauna. I lepiej, żeby tak zostało.
Źródła:
Flisowski Z., Pomorze – reportaż z pola walki, Warszawa 1979
Mordawski J., Geografia Gdyni, Gdynia 2023
Mordawski J., Geografia Kaszub, Gdańsk 2018
nadmorski 24.pl: Cmentarz na Górze Donas (XI 2013)
Paprocki T., Donas [w:] Sokołowska M. (red.), Encyklopedia Gdyni, Gdynia 2006
