Recenzja musicalu „1989”
Aktualizacja sposobów przekazu teatralnego – czy potrzebujemy świeżości?
W poniedziałek 27.05 miałam przyjemność obejrzeć w Teatrze Telewizji TVP1 transmisję na żywo musicalu pod tytułem „1989” z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Przejęcie w styczniu bieżącego roku obowiązków dyrektora teatru przez Michała Kotańskiego otworzyło moim zdaniem nowe możliwości w przekazie teatralnym.

Pytaniem głównym, które stawiam w tym artykule jest kwestia sprowadzenia teatru do niejako kultury masowej i poszerzenia grupy jego odbiorców. Zastanowimy się czy jest to pozytywna czy negatywna tendencja?
Wprowadzenie przedstawień teatralnych do telewizji zdecydowanie wpłwa na popularyzowanie teatru, gdyż osoby które nie mogą sobie pozwolić na zakup biletu (choćby z powodu zamieszkiwania w dużej odległości od siedziby teatru), mogą usiąść wieczorem przed ekranem telewizora i obejrzeć spektakl.
Zanim postaram się odpowiedzieć na zadane na wstępie pytanie, przejdę do samego spektaklu. „1989” jest spektaklem opowiadającym o upadku Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i wydarzeniach, które doprowadziły i następowały po pierwszych wolnych wyborach. Temat upadku komunizmu i rodzącej się demokracji w nowoczesnej formie musicalu wprowadziła Katarzyna Szyngiera (reżyserka), Mirosław Wlekły i Marcin Napiórkowski.
Nagrania w Teatrze Telewizji nie są statyczną rejestracją obrazu i dźwięku z jednego punktu z widowni. Telewidzowie na swój sposób mogą poczuć się nawet bliżej aktorów niż widownia sali teatralnej, gdyż operator kamery jest na scenie, a perspektywa się zmienia, przez co spektakl to taki dwugodzinny teledysk. Zdecydowanie pasuje to do konwencji musicalowej, choć dynamizuje również sceny dramatyczne.
Chciałabym zacząć od licznych nawiązań do broadwayowskiego „Hamiltona”, który w mojej opinii jest zarówno zaletą, jak i wadą produkcji. Amerykański spektakl z 2015 roku zrewolucjonizował scenę musicalową na całym świecie wprowadzając rap do warstwy muzycznej. Sprawiło to, że „Hamilton” stał się rozpoznawalnym na całym świecie hitem, a opowiadał on o… historii amerykańskiej niepodległości. W tym momencie wszystkie klasy niehumanistyczne przewracają oczami, gdyż od razu przywołuje to skojarzenia ze zbyt opasłymi podręcznikami historii. Jednak po wejściu na Disney+ i przypadkowym włączeniu nagrania musicalu jest się wciągniętym w wir barwnych postaci i świetnych piosenek, które składają się na przemyślaną narrację historyczną. Rap przybliżył odbiorcy postacie takie jak Aleksander Hamilton, czy Aaron Burr albo wydarzenia bitwy o Yorktown. Dodatkowo wplótł między warstwę historyczną uniwersalne przeżycia bohaterów, z którymi widz może się utożsamić i przemyślenia na temat np. historiografii i jej obiektywnego lub subiektywnego ujęcia świata.
Wprowadzenie takiej postępowej formy przekazu w Polsce jest odważnym krokiem. Twórcy „1989” otwarcie mówią o swojej inspiracji, która jest widoczna w naprawdę wielu aspektach spektaklu. Jest to znak pewnej zmiany na polskiej scenie teatralnej, postępu wynikającego z akceptowania wpływów zachodnich trendów. Wydarzenia z życia Polaków żyjących w tamtym okresie są przedstawione w postaci przyswajalnych, wpadających w ucho utworów z różnych gatunków. Za oprawę muzyczną odpowiedzialny jest raper Andrzej „Webber” Mikosz.

Jednak jako fanka broadwayowskiego musicalu czasami miałam wrażenie, że twórcy hermetycznie zamknęli się w swojej inspiracji kierując spektakl w stronę bycia „polskim 'Hamiltonem’ „, aniżeli autonomicznym tworem proponującym coś odmiennego, posiadającego swój własny charakter. W dodatku w niektórych momentach miałam wrażenie, że czasami performance rapowy aktorów pozostawiał trochę do życzenia, co jest zrozumiałe. Rap wykształcił się w Stanach Zjednoczonych i społeczeństwo jest z nim bardziej oswojone, przez co łatwiej znaleźć aktorów, którzy będą zarówno dobrze grać, jak i rapować.
Jednak nie zmienia to faktu, że obsada jest niesamowita. Odnaleźć się w czymś tak nowym i poprowadzić widza przez te dwie godziny tak, że z antycypacją wyczekuje się każdego kolejnego utworu nie jest łatwo. Warto wyróżnić tutaj Marcina Czarnika (wcielającego się w Jacka Kuronia), Antka Sztabę (w roli Aleksandra Kwaśniewskiego) i Dominikę Feiglewicz (jako Henryka Krzywonos).
