„Jak najdalej stąd” – recenzja
Zuzanna Góral, Ula Zaborska

„Jak najdalej stąd”, czyli film o kontaktach z najbliższymi. W dzisiejszym wydaniu przedstawimy Wam recenzję tego hojnie nagradzanego filmu z dwóch perspektyw.
Film ‘Jak najdalej stąd’ wyreżyserowany przez Piotra Domagalskiego, pokazuje historię 17-letniej Oli (Zofia Stafiej), która mieszka wraz z matką (Kinga Preis) i upośledzonym bratem. Pieniądze na wymarzony przez nastolatkę samochód, ma jej wysłać tata, który od wielu lat pracuje w Irlandii. Już od pierwszych scen filmu widzimy, że dziewczyna nie ma najlepszych relacji ze swoim ojcem, lecz gdy dostaje telefon z informacją, że zginął w wypadku, Ola wyrusza do Irlandii, by sprowadzić ciało zmarłego.
Podróż, podczas której dziewczyna spotyka się z wieloma przeciwnościami losu, nabiera symbolicznego znaczenia. Stanowi próbę charakteru dla bohaterki i umożliwia jednocześnie jej wewnętrzną przemianę. Ola, która początkowo usilnie stara się pokazać swoją twardość i brak wzruszenia, z czasem obnaża słabość i kruchość. Mimo okoliczności, przemiana nastolatki pokazana jest w naturalny sposób.
P. Domagalski pokazuje w filmie współczesny problem emigracji zarobkowej Polaków. Można dostrzec ponurą rzeczywistość, o której mówi pośrednik pracy (Arkadiusz Jakubik). Z czasem osoby na emigracji zarobkowej stają się źródłem pieniędzy, i mimo poświęceń, nie są doceniane przez krewnych w kraju.
Podsumowując, film „Jak najdalej stąd” jest pozycją wartą obejrzenia, jednak na tle innych polskich filmów z ostatnich lat, wypada dość przeciętnie. Pomimo tego debiut Zofii Stafiej uważam za udany.
Katharsis. A właściwie nastoletnie katharsis.
Temat filmu jest prosty do odczytania: emigracja zarobkowa. Bo to wokół niej kręci się całe życie tej jednej rodziny, a właściwie tysiąca polskich rodzin. Podmioty tworzące definicję rodziny są inaczej nacechowane niż by wypadało. Ojciec wart jest tyle co zarobi i prześle, zaś matka staje się synonimem oddaniem i zmęczenia. Został jeszcze brat, który jest niepełnosprawny i córka, siostra, nastolatka niedeklarująca miłości do ojca i chcąca od życia (oraz od ojca także) tylko samochodu. To właśnie ona – siedemnastoletnia Ola – wciąga widza w szarą, napędzaną ekonomią rzeczywistość.
Poświęćmy jej chwilę uwagi. Jak ją określić? Całkiem łatwo: „Ta, która nigdy nie płacze.” Ale czy rzeczywiście nigdy nie zapłacze ktoś, kto sam musiał udźwignąć obowiązki, formalności, zabłądzenie, samotność i odpowiedzialność gdzieś tam, na obczyźnie i w kraju również?
Limity gonią, więc pokrótce o wykonaniu: nie lubię. Czemu? Bo wydawało mi się, że to oklepany i mało odkrywczy temat na film. Co sprawia, że i tak Wam go polecam? Arkadiusz Jakubik i własne przemyślenia, dla Nas, małolatów, którzy sądzą, że wiedzą czego chcą i myślą, że udźwigną sami wszystko. Choć może faktycznie jesteśmy tak silni, jak nam się wydaje.
